Kiedy po dłuższym czasie bierze się
do rąk książkę, do której miłością zapałało się przy
pierwszej lekturze, można mieć pewne obawy. Że gust się zmienił,
że wyrosło się z jej magii, że drugie spotkanie nie będzie już
takie świeże i nie będzie w stanie aż tak zauroczyć.
W moim przypadku obawy te z całą pewnością nie obejmują „Mistrza i Małgorzaty”, mojej – przyznaję – ukochanej powieści. Książka Bułhakowa jest dla mnie czymś absolutnie wyjątkowym i niesamowitym, tym bardziej, że właściwie trudno mi uchwycić, na czym dokładnie polega jej odmienność od wszystkich innych połkniętych przeze mnie historii. Jest po prostu perłą o niezwykłym kształcie.
Rosja, lata 30., Patrairsze Prudy. Poeta Iwan Bezdomny oraz Berlioz, redaktor naczelny, rozmawiają na temat najnowszego dzieła tego pierwszego, w którym, jak podkreśla redaktor, Jezus wyszedł poecie „zbyt żywy”. Mężczyźni spotykają dziwnego nieznajomego i wdają się z nim w rozmowę na temat Boga. Ku ich zdziwieniu, nieznajomy („pewnie jakiś wariat” lub cudzoziemiec) przemawia, jakby miał okazję oglądać ostatnie chwile Jezusa. Woland (bo takim imieniem bohater się posługuje) przepowiada Berliozowi śmierć (bowiem Annuszka wylała olej) przez ucięcie głowy. Istotnie, redaktor ginie w wypadku z udziałem tramwaju.
Rosja, lata 30., Patrairsze Prudy. Poeta Iwan Bezdomny oraz Berlioz, redaktor naczelny, rozmawiają na temat najnowszego dzieła tego pierwszego, w którym, jak podkreśla redaktor, Jezus wyszedł poecie „zbyt żywy”. Mężczyźni spotykają dziwnego nieznajomego i wdają się z nim w rozmowę na temat Boga. Ku ich zdziwieniu, nieznajomy („pewnie jakiś wariat” lub cudzoziemiec) przemawia, jakby miał okazję oglądać ostatnie chwile Jezusa. Woland (bo takim imieniem bohater się posługuje) przepowiada Berliozowi śmierć (bowiem Annuszka wylała olej) przez ucięcie głowy. Istotnie, redaktor ginie w wypadku z udziałem tramwaju.
– Panowie jesteście ateistami?!
– Tak, jesteśmy ateistami.
– Och! Jakie to cudowne!
Czarujący nowy znajomy Berlioza i Bezdomnego jest... szatanem, a zarazem bohaterem pozytywnym – jak zepsuta musi być Moskwa, skoro nawet Zły okazuje się na jej tle kimś dobrym...? Oto pytanie, które (choć nie zawsze w pełni uświadomione) towarzyszy czytelnikowi podczas płynięcia przez kolejne strony z Wolandem, kotem Behemotem, (znaki szczególne: rozmiar wieprza, umiejętność mówienia i chodzenia na dwóch łapach. Zainteresowania: wódka, karty i gwizdanie), Asasellem, Korowiowem i Hellą, o tytułowych Mistrzu i Małgorzacie już nie wspominając. Do szatańskiej szajki nie sposób się nie przywiązać i naprawdę żal się z nimi rozstać.
Obfitość wątków w „Mistrzu i Małgorzacie” może przytłoczyć kogokolwiek, kto podjąłby się próby streszczenia arcydzieła. Mamy tu z jednej strony historię miłości Mistrza oraz Małgorzaty, przygotowania do balu u szatana i karykaturalny portret moskiewskiej rzeczywistości lat 30., a z drugiej: powieść w powieści – spaloną (czyżby? wszak „rękopisy nie płoną”) książkę Mistrza o Poncjuszu Piłacie.
A do przesyconej niezwykłością powieści Bułhakowa po prostu chce się wracać. Nawet przy kompletnym zagubieniu kontekstu historyczno-politycznego, „Mistrz i Małgorzata” ma w sobie tyle magii, że można się zakochać.
Polecam, nie tylko na Mikołajki :)
Obfitość wątków w „Mistrzu i Małgorzacie” może przytłoczyć kogokolwiek, kto podjąłby się próby streszczenia arcydzieła. Mamy tu z jednej strony historię miłości Mistrza oraz Małgorzaty, przygotowania do balu u szatana i karykaturalny portret moskiewskiej rzeczywistości lat 30., a z drugiej: powieść w powieści – spaloną (czyżby? wszak „rękopisy nie płoną”) książkę Mistrza o Poncjuszu Piłacie.
Absurd i groteska, towarzyszące karygodnym, ale zarazem przecież niesłychanie zabawnym wyczynom trupy Wolanda (która w końcu doprowadza do obłędu pół Moskwy), służą przede wszystkim krytyce stalinizmu i ośmieszeniu biurokracji (nie dziwi więc fakt zakazania i cenzurowania książki Bułhakowa). Inspiracje „Faustem” i wieloma innymi tekstami kultury są do uchwycenia, lecz nie rażą – wręcz przeciwnie, jeszcze tylko dodają dziełu smaczków.W białym płaszczu z podbiciem koloru krwawnika, posuwistym krokiem kawalerzysty, wczesnym rankiem czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan pod krytą kolumnadę łączącą oba skrzydła pałacu Heroda Wielkiego wyszedł procurator Judei Poncjusz Piłat...
A do przesyconej niezwykłością powieści Bułhakowa po prostu chce się wracać. Nawet przy kompletnym zagubieniu kontekstu historyczno-politycznego, „Mistrz i Małgorzata” ma w sobie tyle magii, że można się zakochać.
Polecam, nie tylko na Mikołajki :)
Jedna z moich ukochanych książek:)))
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze „Mistrza i Małgorzatę” , ale zaciekawiłaś mnie i chętnie poznam tę książkę bliżej, ale to już dopiero po nowym roku, bo teraz za dużo się uzbierało tych czytelniczych życzeń.
OdpowiedzUsuńJedna z lepszych i moich ulubionych książek :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie będę jej czytała z jednego prostego powodu: to lektura, a jestem na rozszerzonym polskim, więc i tak zostanę do tego zmuszona :) Mam jednak nadzieję, że przypadnie mi do gusty :D
OdpowiedzUsuńwłaśnie czytam, po raz drugi ;) jedna z ulubionych, zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńŚwietna książka. Behemot niesamowity. A historia dopracowana w każdym calu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
@Kasandra, Toska, Kasiek - wcale Wam się nie dziwię :)
OdpowiedzUsuń@Cyrysia - koniecznie! Przy tej książce inne blakną.
@Catalina - oj, ja się cieszę, że pierwsze czytanie miałam za sobą, bo obowiązek szkolny wszystko zepsuć potrafi. Tak czy inaczej, miłego czytania w stosownym czasie :)
@Edyta - też mam słabość do Behemota.
Uwielbiam "Mistrza i Małgorzatę" książka ma nieziemski klimat i tak jak piszesz absurd, i groteska robią wrażenie. Powieść powinien każdy przeczytać, nie można przejść obok niej obojętnie.
OdpowiedzUsuńWiele razy ją oglądałam, ale jej niestety nie kupiłam :(
OdpowiedzUsuńCzyli wybieramy się na zakupy! Od dawna mam w planach tę książkę, ale jakoś nie mogłam się z nią zetknąc. Po Twojej recenzji po prostu muszę przeczytac.
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze tej książki, choć od kilku lat stoi na półce. Kupiłam ją dawno temu z serii książek Gazety Wyborczej i tak sobie stoi, a ja omijam ją wzrokiem. Czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuń@Natula - zgadzam się w stu procentach :)
OdpowiedzUsuń@~Demismo - mam nadzieję,że kiedyś - mimo wszystko - się skusisz, po prostu wstyd nie przeczytać tak fantastycznej klasyki :)
@Mery - cieszę się, że pomogłam - życzę miłej lektury :)
@Evita - ja swoją przygodę z "Mistrzem i Małgorzatą" też zaczęłam od tamtego wydania z GW, jednak wydanie Muzy ma zdecydowanie przyjemniejszą dla oka szatę graficzną - i większy stopień pisma oraz marginesy. W każdym razie nie godzi się wzrokiem omijać - przyjemności!
Uwielbiam tę książkę :) Pamiętam jak czytałam ją po raz pierwszy - z jednej strony nie wiedziałam, co mnie do niej ciągnie, z drugiej - nie mogłam przestać czytać "Mistrza i Małgorzaty" :) Ta książka jest zupełnie inna niż wszystkie!
OdpowiedzUsuńByłam niedawno na sztuce teatralnej o tym tytule, ale kompletnie nie przypadła mi do gustu... wielka szkoda.
Nie mam pojęcia, jak to się stało, że nie przeczytałam nigdy tej pozycji - wstyd mi okropnie :( Może w tym całym książkowym zamieszaniu po prostu o niej zapomniałam. Dlatego dziękuję, że swoją recenzją kierujesz mnie znowu ku niej :)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na mojej liście "do przeczytania" - jak już będę miała chwilę czasu i zapoluję to z chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
Kocham "Mistrza i Małgorzatę" i naprawdę z chęcią sięgnęłabym po nią raz jeszcze, ale tak jak piszesz, boję się, że rozczaruję się po ponownym jej przeczytaniu. Przynajmniej tak niestety miałam z ponowną lekturą "Lalki", którą naprawdę bardzo polubiłam, gdy przeczytałam pierwszy raz. Ale to nic, jeśli tylko będę miała okazję, to wrócę raz jeszcze do tego klasyka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie :)
Trafiłam na twojego bloga przez przypadek, ale pewnie już zacznę zaglądać stale, bo osoby zakochane w Bułhakowie bez wątpienia otrzymują u mnie bezinteresowne względy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i oby więcej takich książek na naszej drodze mola książkowego :)
Czytałam, uśmiałam się jak rzadko :) Szkoda, że nie wszystkie lektury szkolne są tak miłe w odbiorze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
A ja się z nią meczyłam w liceum. I pozostał mi niesmak :) Chyba wypada go przełamać :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie uwielbiam tę powieść. Wracam do niej wielokrotnie :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie wrócić do tej lektury. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDo klasyki z reguł nie jestem zbyt pozytywnie nastawiona, jednak do tej książki coś mnie ciągnie, tak więc poszukam jej ;)
OdpowiedzUsuńzobacze w bibliotece ;>
OdpowiedzUsuńlukaj do mnie :)
@Carla - na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuń