niedziela, 6 listopada 2011

Panos Karnezis, „Klasztor”



Czym kierujemy się, wybierając lektury...?
Szczerze przyznam, że do sięgnięcia po akurat tę książkę skusiła mnie okładka, a także jakieś niewytłumaczalne skojarzenie z  „Imieniem róży”, jakie nasunęło mi się podczas  pobieżnego przeglądania kart.


Hiszpania, przełom XIX i XX wieku. Na progu stojącego w odosobnieniu żeńskiego klasztoru Matki Boskiej Miłosiernej ktoś zostawia zamknięte w specjalnie spreparowanej walizce niemowlę, które – na domiar złego – okazuje się chłopcem. Zdania w przybytku są podzielone – część sióstr (przewodzi im wszechstronnie uzdolniona siostra Ana) opowiada się za usunięciem niemowlaka z klasztoru, jednak matka przełożona Maria Ines postanawia zatrzymać podrzutka. Nie wyjawia siostrom, że przez wiele lat modliła się o znak od Boga – znak na to, że wybaczył jej dawne przewinienia.

Za sprawą walizki z nietypową zawartością, życie w klasztorze zmienia się diametralnie – choć matka przełożona nie pozwala zakonnicom zaniedbywać obowiązków i postanawia niemal zupełnie sama zajmować się dzieckiem, chłopiec staje się obiektem licznych niepokojów. Pojawiają się nawet spekulacje co do tego, że jest szatańskim nasieniem, celowo podrzuconym do bastionu prawości, choć w mieście działa sierociniec... Siostra Ana postanawia uchronić cały przybytek od zła i organizuje prywatne śledztwo, odkrywając przy okazji kilka mrocznych sekretów oraz przerażające ślady krwi. Doprowadza przy okazji do wielu nieszczęść, które na zawsze burzą spokój tego miejsca.

Czytelnik staje się z jednej strony świadkiem codziennego życia w klasztorze – zmagania się sióstr z problemami egzystowania na odludziu (m.in. fakt sprawowania mszy przez przełożoną – klasztor znajduje się zbyt daleko od miasta, by jakikolwiek ksiądz mógł przyjeżdżać z wielką częstotliwością), koniecznością utrzymania budynków i codziennych praktyk modlitewnych, z drugiej zaś przekonuje się, jak bardzo ludzkie mogą być te, które ślubowały poświęcić życie wyłącznie służbie Bogu.

Bo zakonnice przedstawione w książce Karnezisa wcale nie są takie święte. Przerzucając strony, zobaczymy kobiety z krwi i kości. Zobaczymy zaślepiającą ambicję i chęć postawienia na swoim,  i zawiść (a wszystko to połączone z przekonaniem, że pracuje się ad maioram Dei gloriam, na większą chwałę Pańską). Poznamy także przeszłość sióstr, ich dawne życie i grzechy, od których żadna z nich nie była wolna, a także zamiłowanie do rzeczy ziemskich oraz żądzę zemsty. Strach pomyśleć, ile zmian wywołuje wśród kobiet maleństwo... Strach pomyśleć, jak niewiele trzeba, by świętość okazała się tylko pozorną farbą przykrywającą hipokryzję i miłość własną.

Szczególnie interesujący, ale też wstrząsający jest opis próby dokonania aborcji na przełomie XIX i XX wieku, gdy takie praktyki były nie tylko zakazane, ale wręcz tropione i surowo karane. Podstępy i kody, i strach pozwalają nam doskonale wczuć się w emocje niedoszłej matki, która pewnego dnia zawitała w progi pewnej szykownej rezydencji...

Czy kobieta, która nigdy nie urodziła dziecka, która wyrzekła się miłości macierzyńskiej w imię służby Bogu, może pokochać tak, by w obronie tego dziecka móc zrobić wszystko? I czy Kościół potępi to uczucie tylko dlatego, że sprawa dotyczy zakonnicy?
Jak daleko można się posunąć? Jak bardzo można się sprzeciwić Temu, któremu ślubowało się posłuszeństwo?

Zanim czytelnik dowie się, skąd tak naprawdę wzięło się porzucone przed klasztorem niemowlę, przyjdzie mu zadać sobie wiele pytań. Panos Karnezis zaprasza go do rozwiązania intrygującej zagadki. I choć rozwiązanie w pewnym momencie zaczyna się już jawić, na samym rozwianiu tajemnicy akcja powieści się nie kończy. „Klasztor” ma w sobie coś niepokojącego. I dla tego niepokoju polecam go na jesienny wieczór.


4 komentarze:

  1. Nie byłam zainteresowana książką, ale po Twojej recenzji patrzę na nią trochę inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie też ta książka skojarzyła się z Imieniem róży :)planuję ja przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Natula - bo, choć miejscami przewidywalna, partiami jest naprawdę niezwykle ciekawa!

    @Kornelia - życzę miłej lektury :)

    @Magda - czekam zatem na recenzję.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń