środa, 19 października 2011

Terry Pratchett, „Ciekawe czasy”



Powiadają legendy, że najpotężniejszy wojownik ery hyboryjskiej, człek — jak pisał nemedyjski kronikarz — który swemi obutymi w sandały stopy podeptał zdobne w klejnoty trony Ziemi, urodził się na polu bitwy, w czym miała być wieszczba jego przyszłych losów.

…ale to nie jest kolejna historia o Conanie z Cymerii, choć aktor, który wcielił się swego czasu w słynnego barbarzyńcę, dziś śmiało mógłby spróbować odegrać przynajmniej jednego z bohaterów omówionego niżej tomu.

Równość klas!; Cała władza w ręce rad!

…również tak odważnych sloganów rewolucyjnych na stronach powieści nie uświadczycie. Tu rewolucja skrada się na paluszkach, uchyla drzwi i grzecznie przeprasza za najście, przerażona samym swoim istnieniem.
 
Oto Świat Dysku, sunący w przestrzeni na grzbiecie gigantycznego żółwia.

Tak, to brzmi zdecydowanie znajomo. I wreszcie akuratnie.

Życie w Ankh-Morpork, największym mieście na Dysku, toczy się zwykłym torem, o ile w ogóle można napisać coś tak niedorzecznego o tym miejscu. Dibbler handluje swoimi słynnymi kiełbaskami w bułce i gardło sobie podrzyna ich niską ceną, Gildia Złodziei odbywa całkiem legalnie praktyczne ćwiczenia terenowe, magowie — jak to magowie — trudzą się głównie trawieniem obfitych posiłków. Wszystko po staremu. Do czasu, kiedy do Patrycjusza dociera (czy raczej, zgodnie z wersją oficjalną, nie dociera) bezcelowy albatros, niosący tajemniczą wiadomość z potężnego Imperium Agatejskiego, z którym Ankh-Morpork od lat już nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych. Wiadomość (niewiadomość) jest (nie jest) prośbą o przysłanie na Kontynent Przeciwwagi osoby nazywanej Wielkim Maggusem. W obliczu zagrożenia widmem wojny, Mustrum Ridcully, nadrektor Niewidocznego Uniwersytetu, przy pomocy swoich niezwykle uzdolnionych, choć leniwych pracowników, podejmuje się odnalezienia tajemniczej persony i wysłania jej do Imperium Agatejskiego tak szybko, jak to mo…niemożliwe.

Zajrzyjmy na Cori Celesti. Bogowie Dysku, jako istoty niezwykle wręcz rozrywkowe (kto by nie lubił rozerwać czegoś od czasu do czasu), grywają. Tym razem swych umiejętności próbują Los i Pani, a gra toczy się na Kontynencie Przeciwwagi, gdzie od wieków o władzę walczą cztery potężne rody: Sungów, Tangów, Fangów i McSweeneyów (ród bardzo stary i szlachetny). Oznacza to ni mniej, ni więcej, tylko kłopoty dla Rincewinda, który miał już nieszczęsną okazję przekonać się, że najwyraźniej jest faworytem (i ulubionym pionkiem) bogini szansy jednej na milion. A dopiero co zaczął rozkoszować się nudą na wyspie, gdzie największym z jego problemów była tęsknota za pewną rośliną bulwiastą… W bardzo nieodpowiedniej chwili mistrz zwiewania skądkolwiek (pamiętamy, że „dokąd” dla Rincewinda zawsze stanowiło problem drugorzędny) zostaje przetransportowany na NU. Tam podjęte zostaną dalsze próby przeniesienia jak największego fragmentu maga do Imperium Agatejskiego. Najlepiej z Bagażem, którego obecność na uczelni skłania grono profesorskie do nieco nieracjonalnych zachowań.

Podobno jest taka klątwa: obyś żył w ciekawych czasach! Właściciel Bagażu ma silne podstawy, by obawiać się, że ciekawe czasy to coś, co właśnie go spotyka.

Na Kontynencie Przeciwwagi Rincewind — klasycznie już — pakuje się w kłopoty, spotyka kilku starych znajomych, otrzymuje tajemniczą książeczkę, przez którą pakuje się w jeszcze większe kłopoty i okazuje się (znowu!) wybrańcem, co prowadzi do kolejnej serii jego prywatnych katastrof. Na szczęście, Zakazane Miasto, znajdujące się w Hinghung, stolicy Imperium Agatejskiego, staje się też celem (podobno ostatnim) legendarnego herosa Dysku, Cohena Barbarzyńcy, który tym razem nie pracuje sam. A to oznacza, że będzie się działo, nawet, jeżeli rewolucja, miast wybuchać — ledwie kwili w powijakach.
 
„Ciekawe czasy” to kolejna (po „Eryku”) część cyklu, która, jak zdążyliście się zorientować, opowiada o przygodach niefortunnego maga, Rincewinda. Ale nie tylko. Pratchett, jak to ma w zwyczaju, bawi się motywami z literatury i historią. Czytelnikowi choć trochę zorientowanemu w tych dziedzinach lub chociaż w kulturze, lekturę umili wyławianie smaczków parodystycznych. Otoczone wysokim murem Imperium Agatejskie, w obrębie którego pisze się piktogramami; Srebrna Orda Cohena Barbarzyńcy, już samą nazwą nawiązująca do Złotej Ordy Batu-Chana, slogany rewolucyjne (niezbyt udane), krótkie formy poetyckie, legenda terakotowej armii… We wstępie do późniejszego „Ostatniego kontynentu” Pratchett pisał, że Dysk jest światem i zwierciadłem światów. Wytrwały tropiciel refleksów naszej, ziemskiej rzeczywistości, w „Ciekawych czasach” z pewnością odnajdzie takowych znacznie więcej.

Wielbiciele humoru Sir Terry’ego również się nie zawiodą. Tradycyjnie już dowcipnie prowadzana narracja, niebanalna opowieść oraz komizm słowny i sytuacyjny zapewniają dobrą zabawę na długi wieczór (bo książkę praktycznie się połyka). Uwagę zwracają przede wszystkim opisy nie do końca udanych prób ucywilizowania barbarzyńców — Cohena oraz jego przesławnej i przezabawnej ferajny, a także żywe, stylizowane dialogi, nieraz z podtekstem („hehe, przepraszam”). Fragmenty narracji i wypowiedzi bohaterów w tłumaczeniu Piotra W. Cholewy zostają w pamięci nawet na długie lata, co poświadczyć mogę własnym przykładem.

Do niezwykle żywych (nieraz nawet po śmierci) postaci tworzonych przez Pratchetta można czuć szczerą sympatię. Sama bardzo przywiązałam się do członków Srebrnej Ordy z Wściekłym Hamishem i Calebem Rozpruwaczem na czele. Truckle Nieuprzejmy starający się nie przeklinać, Caleb prowadzący towarzyskie pogawędki, podróż kanałami… Choćby dla samych scen z barbarzyńcami warto przeczytać siedemnasty tom Świata Dysku.

Czy spiskujący pan Hong przejmie władzę w Imperium? Czy Zakazanego Miasta rzeczywiście w żaden sposób nie da się zdobyć? Co tym razem knuje Cohen? Czy Los wygra tę potyczkę, a Rincewind ucieknie przed ciekawym życiem? Co zrobi Bagaż, gdy znajdzie się w stronach, z których pochodzi?

Czytajcie do oporu
aż oczy z orbit
nie wylezą
Wam.

Opublikowane także na moim profilu na Lubimy czytać oraz na Kawernie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz